Kto go nie ma? Pierwotnie
zaprojektowany, by nosić go pod koszulą stał się fundamentem męskiej mody. W
latach 30 został zdetronizowany jako podkoszulek, przez ówczesnego bożyszcza
srebrnego ekranu- Clarka Gable, wrócił w wielkim stylu w latach 50. Dziś wiemy,
że dobry jakościowy T-shirt to podstawa, na której można stworzyć wiele efektownych
stylizacji. Ten biały gładki to wciąż klasyk nad klasykami. Warto mieć go w
szafie.
W latach 40 świat
obiegają zdjęcia ciężko pracujących mężczyzn, którzy by ulżyć sobie w
codziennym wysiłku, noszą się jak najbardziej komfortowo, zatem pracują w
samych spodniach i T-shircie. Koszula w takich warunkach wydaje się tylko
niewygodnym balastem. Głównie dzięki magazynowi Life, który w 1942 roku umieścił na okładce żołnierzy w T-shirtach,
wcześniejszy podkoszulek zostaje zaakceptowany jako ubranie wierzchnie, a nie
bielizna, jednakże za ogromną popularnością T-shirtu stają nie żołnierze a
Hollywood.
W białych T-shirtach
pokazały się w latach 50 dwie gwiazdy, które wówczas chciał naśladować cały
świat- legendy już za życia. W filmie ,, Tramwaj
zwany pożądaniem” Marlon Brando szczyci się swoją muskulaturą właśnie w
białym T-shircie. Wiemy, że jego postać, Stanley nie wzbudza szczególnej sympatii,
jednakże i tak kobietom miękną nogi na jego widok. Mężczyznom to nie umyka i
też chcą być tak macho, jak Marlon Brando. Kolejny idol noszący biały T-shirt
to James Dean, oczywiście w ,,Buntowniku bez powodu”. Hollywood w latach 50
zapewniła tej części garderoby niesłychaną sławę, dzięki czemu, dziś może
szczycić się mianem klasyki ubioru i podstawy garderoby- taka męska wersja
naszej małej czarnej.
Później T-shirty
zaczęły pełnić funkcję nośnika poglądów politycznych oraz kolejnej formy ekspresji
naszego ,,ja”. W czasie wojny w Wietnamie białe koszulki noszone były przez
mężczyzn o konserwatywnych poglądach, zaś ci liberalni ( postępowi)
przywdziewali T-shirty zabarwione metodą tie- dyed.
Dla kobiet T-shirty
zaczęły mieć większe znaczenie w czasie rewolucji seksualnej w latach 60 i 70.
Stawały się one tablicą, na której można było uwiecznić własne hasła i
postulaty. Wtedy także fabryki
dostosowały T-shirt także do kształtów pań.
Później T-shirtem
można było wyrazić nie tylko swoje poglądy polityczne, ale i chociażby lubienie
danej marki, czy osoby. Obecnie nie wyobrażamy sobie naszej szafy bez pokaźnej
kolekcji T-shirtów. Zresztą, czy jest jakiś popularniejszy element garderoby?
No… może dżinsy, ale o tym już wkrótce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz