Stworzenie imperium
kosmetycznego przez biedną Żydówkę z Krakowa mogłoby być fabułą fascynującego
filmu. Helenie udało się to, o czym marzyło wiele kobiet. Zarabiała na swojej
pasji, słynęła z zamiłowania do luksusu oraz wyznaczała nowe trendy. Nie będzie
przesadą,jeśli określi się ją mianem kobiety przyszłości, takiej, która
wyprzedzała znacząco swoją epokę. Bizneswoman, żona i matka, sprytna kreatorka
własnej biografii? Wszystko po trosze- z pewnością kobieta niesamowita, od
której każda z nas może się wiele nauczyć.
Początki legendy
Urodziła się w 1870 bądź 1872 roku. Często podawała inną datę
urodzenia, bo kreowała się na młodszą.
Część swojej biografii ubarwiała – nie mówiła nigdy, że pochodzi z biednej
rodziny Żydowskiej z Krakowa, nie wspominała, że wychowywała się w ciasnej
klitce z gromadką rodzeństwa. Jej wykreowane dzieciństwo było szczęśliwe i
miodem płynące. Projektowała własną
przeszłość, tak samo zgrabnie, jak robiła to z przyszłością. Matka nauczyła ją dwóch zasad dbania o urodę- smarowania
twarzy codziennie kremem według receptury ich wujka oraz zasadę 100 pociągnięć włosów
szczotką przed snem. Dla Gitel (matki Heleny) dbałość o urodę była sposobem na
utrzymanie mężczyzny oraz swoistą metodą sprawowania władzy nad innymi. Bo
przecież, to zdobycie męża było najważniejszym krokiem w dorosłość jej córek
tylko że, Helena nie chciała wychodzić za mąż, nawet za bogatego wdowca. Kłóci się więc z rodzicami i postanawia
jechać do rodziny w Australii.
Heleną Juliet,
była odkąd wsiadła na prom płynący do Australii, której
szczerze nienawidziła. Wujek prowadził tam sklep, w którym Helena pracowała
ponad siły za marne wynagrodzenie. Czasami nawet tego nie dostawała, bo
przecież i tak miała dach nad głową i wyżywienie, więc minimum życiowe jak
najbardziej zapewnione. Australijki zaczęły podziwiać ją za mleczną cerę. Ich skóra
była wiotka, pokryta przebarwieniami, bo wystawiały ją bez ochrony na promienie
słoneczne. Helena za to dbała by nigdy się nie opalić- nosiła kapelusz z dużym
rondem i zabierała ze sobą dużą parasolkę.Właśnie wtedy w Australii zdała sobie sprawę, że ma coś, co
sprzeda się lepiej niż artykuły ze sklepu wujka. Poprosiła mamę, by dosłała
jeszcze kilka słoiczków kremu.
Salony piękności
Mikstura z ziół,
esencja z migdałów i wyciąg z pewnego drzewa iglastego, taki był przybliżony skład
pierwszego kremu Heleny- Valaze. Dlaczego Valaze? Bo ciekawie brzmi! Rubinstein reklamowała go jako produkt
pochodzący z egzotycznych krajów (Polski!), aczkolwiek tak naprawdę wytwarzała
go w Melbourne. Tutaj także zakłada swój pierwszy salon piękności.Krem Valaze spotkał się z przychylnymi opiniami,
reklamowała go nawet australijska gwiazda tamtego okresu – Nellie Steward.
Podobno wybielił jej piegi! Helena zaczyna podróżować- między innymi po Wiedniu i Paryżu.
Tam spotyka się z autorytetami ze świata medycyny czy farmacji. Produkuje
kolejne wersje kremu Valaze- dla cery tłustej i suchej, także toniki.
Zainteresowała się masażem i gimnastyką. Jest żądna wiedzy i wszelkie nowinki
wprowadza do swoich salonów piękności. Jakim zabiegom można się u niej poddać?
Ano na przykład złuszczaniu naskórka, hydroterapii, elektrolizy, gimnastyce,
masażom twarzy i ciała… Ciekawostka: słynna skandalistka Colette, bardzo chwaliła
sobie wizytę na masażach w salonie Heleny. Stwierdziła, że to święty obowiązek
każdej kobiety. Dlaczego? Może z racji tego, że stosowano wtedy pobudzanie
wibratorem, by zapobiegać kobiecej histerii.
Tylko upadłe kobiety
się malują
W 1914 roku Helena przybywa do Nowego Jorku. Pierwsze co
zauważa, to szare twarze jego mieszkanek. W owym czasie malują się tylko tzw.
,,kobiety upadłe” a cała reszta pudruje twarz ryżowym pudrem, by nikogo nie
zgorszyć kolorem. Jedyne panie, które nie stronią od szminki to… sufrażystki.
Czerwień jest ich znakiem rozpoznawczym, wkrótce stanie się też głównym kolorem
w palecie barw Heleny.W 1946 doradza, jakie barwy pasują do danego typu urody. Wyodrębnia nawet kobietę o siwych włosach, co
w dzisiejszych zestawieniach kolorystycznych jest rzadkością!
Zamiłowanie do luksusu
Podobno na smutki najlepsze są zakupy. Z myślą tą szczególnie
się nie zgadzam, aczkolwiek Helena była jej wielką fanką. Uwielbiała drogie
kapelusze, buty, meble, zbierała dzieła sztuki. Jako jedna z pierwszych osób z
towarzystwa rozmiłowała się w sztuce afrykańskiej. Wydawała masę pieniędzy,
będąc przy tym skąpą. Wpisywała swoje ubrania w koszty firmy- przecież musiała
się dobrze prezentować!Uważała, że zamiłowanie do luksusu może być także dobrym
chwytem marketingowym. Mawiała, że kobiety nie kupią taniego kremu. I miała
rację! Jej ekskluzywne produkty były oczkiem w głowie mniej zamożnych kobiet- ze
słoiczkiem kremu do Heleny czuły się jak gwiazdy filmowe. Zresztą, puderniczki
Heleny Rubinstein były projektowane przez tak wybitne osobistości jak Dali,
któż by nie poczuł się luksusowo?
Na koniec dajemy Wam
parę recept na idealny dzień według Heleny, w sam raz na weekend.
1.Przygotuj
rano lekki posiłek, który będziesz spożywać pomiędzy kolejnymi zabiegami.
2. Pogimanstykuj się przed lustrem.
3.Zafarbuj
włosy.
4.Ułóż je.
5.Oczyść
twarz i nałóż na nią maseczkę.
6.Weź kąpiel
z olejkiem ziołowym.
7.Zrób
manikur i pedikur.
8.Zdrzemnij
się by nieco odpocząć.
9.Ubierz się
i poeksperymentuj ze swoim makijażem.
10. Dobierz
dodatki.
ŹRÓDŁA: Helena
Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno, Fitoussi Michelehttp://www.najpiekniejsza.pl/uroda/skora-i-cialo/helena-rubinstein.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz