czwartek, 26 lipca 2012

Diamonds...

Wkracza kobieta w różowej sukni- można by pomyśleć : ,,cukiereczek". Bo przecież ta kokarda, ten połysk, czyż to nie wygląda smakowicie? Jej oczy rozświetlają się wtórując promieniejącej twarzy, gdy widzi to co wielbią wszystkie kobiety. To co miłością bezwarunkową obdarzy każda dziewczyna. DIAMENTY! Po cóż by innego?




Bo kto nie zna tej piosenki? Jeżeli jest choć jedna taka osoba, to nie powinna trafić na tego bloga. Zdecydowanie.

Zawarta tutaj jest pewna ironia losu. Otóż prywatnie Monroe od błyskotek stroniła by na publiczne wyjście zadowolić się co najwyżej skromnym zestawem. 

Ale nie o niej będzie w tym poście mowa. Była jeszcze inna pani, wyznająca zgoła odmienną zasadę niż Marilyn. Przepych to jej drugie imię. Można by się pokusić o stwierdzenie, że Richard Burton i diamenty to jej najprawdziwsze miłości. Nie umniejszając jej pozostałym mężom. Bo paru ich przecież było.

Jej ,,błyskotliwość" Elizabeth Taylor.














I zdjęcia z aukcji (klik)
Mój faworyt- przepiękny naszyjnik.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...