środa, 18 lipca 2012

Biblioteczka Marilyn Monroe


Lubię wiedzieć, co czytały osoby, które mnie fascynują. Perfidnie przeglądam także biblioteczki znajomym i rodzinie poszukując czegoś  co być może uwiedzie mnie na tyle, że zapiszę tytuł w kalendarzu i poszukam danej pozycji. Gorzej, gdy chwytam książkę w pięknej oprawie a tu... ozdobny pustak. Zawód niewyobrażalny. Książka mówi wiele o zainteresowaniach, podejściu do życia jak i dążeniach człowieka, dlatego kwestia tego co czytała Marilyn wydaje mi się istotna.

Marilyn odbiera się poprzez pryzmat większości jej ról- uśmiechniętych słodkich idiotek, za to zapomina się o jej ogromnej motywacji do zdobywania wiedzy jak i pogłębiania swoich zainteresowań. Może Lorelei Lee nie podjęłaby się przeczytania Ulissesa, za to Marilyn Monroe tak.

Podobno biblioteczka Marilyn zawierała w sobie około 400 pozycji, które zresztą zostały spisane -chętnych odsyłam tutaj: http://blog.everlasting-star.net/marilyn-monroe/marilyns-library/. Począwszy od książek psychologicznych, poprzez ogrodnictwo a skończywszy na literaturze pięknej. Ciekawy przekrój.

Christa Maerker w książce ,,Marilyn Monroe i Arthur Miller” obrazuje Marilyn jako osobę zagubioną, wiecznie próbującą odkryć  siebie jak i szukającą u innych intelektualnych inspiracji. Być może oczekującą pewnego poprowadzenia za rękę w tak rozległym temacie jak literatura piękna. Z pewnością pragnęła tego od Arthura Millera.

,,Jest poszukującą duszą, która w życiu, u Prousta i u Rilkego, w poezji- tym skrócie prawd, w swojej wielkiej słabości- a także u swoich analityków i nauczycieli sztuki aktorskiej: Nataszy, Czechowa, Lee i Pauli Strasbergów, u kolegów, reżyserów i kamerzystów- wciąż poszukuje”.

Oto co pisał o jej czytelniczym zamiłowaniu  Miller w swoich ,, Zakrętach czasu”:

,,Powiedziała, że lubi poezję, wyszukaliśmy zatem jakiegoś Frosta, Whitmana i E.E. Cummingsa. Cudowna rzeczą było obserwować, jak poruszając wargami cichutko czyta Cummingsa- co robiła z tych wierszy, które były tak proste i zarazem tak wyrafinowane? Nie potrafiłem umieścić jej w żadnym znanym mi świecie; jak korek unoszący się na oceanie, mogła rozpocząć wędrówkę z drugiej strony ziemskiego globu, albo tuż obok, na plaży, w odległości stu jardów. Czytała z lękiem w oczach, jak uczennica, która boi się, że ktoś ją przyłapie, ale nagle roześmiała się szczerze i naturalnie ze zwrotu- niespodzianki, ukrytego w wierszu o kulawym sprzedawcy baloników, ,,i to jest wiosna”. Naiwny zachwyt na jej twarzy, zachwyt, którym spontanicznie reagowała na stylizowany utwór, zrodził między nami nić porozumienia. ,,I to jest wiosna” powtarzała, kiedy wracaliśmy do samochodu, śmiejąc się znowu tak, jakby niespodzianie otrzymała podarek.”

Czyżby o to chodziło?

gdy świat rozpływa się w zachwytach kałuż
ten stary
dziwak sprzedawca baloników gwiżdże
daleki       i      malutki
a basia i jadzia porzucają grę w klasy i skakankę
i przybiegają w podskokach i
jest wiosna

Nie mogę się doczekać, gdy dorwę kolejne biografie- szczególnie ,,Fragmenty".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...